tag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post5296004761719011743..comments2024-02-02T09:51:48.890+01:00Comments on Kinomisja: 2011Marcin Z.http://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-69791780112522115932012-01-14T18:50:35.075+01:002012-01-14T18:50:35.075+01:00Przynajmniej jest szczery, i przynajmniej w tym ro...Przynajmniej jest szczery, i przynajmniej w tym roku nie było kreskówek. W zeszłym aż dwie. Dziwny facet.Tak to ja!https://www.blogger.com/profile/06986759230761990833noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-33278578837888777852012-01-14T17:00:08.733+01:002012-01-14T17:00:08.733+01:00Ten człowiek źle skończy :)Ten człowiek źle skończy :)Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-38889174875406663692012-01-14T15:52:45.451+01:002012-01-14T15:52:45.451+01:00Po twoją daje link do najlepszych i najgorszy film...Po twoją daje link do najlepszych i najgorszy filmów według Quentin Tarantino na rok 2011: http://www.tarantino.info/2012/01/14/exclusive-quentin-tarantinos-favorite-films-of-2011-more/<br /><br />Zwróć uwagę na miejsce 11, film który został wszędzie zjechany. Muszę zobaczyć te małpy, muszą być chyba całkiem niezłe. A "Drive" jakoś nie przypadł mu do gustu. Zresztą kolejny raz potwierdza, że ma co najmniej specyficzny gust.Tak to ja!https://www.blogger.com/profile/06986759230761990833noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-19543758391082470422012-01-12T14:06:33.567+01:002012-01-12T14:06:33.567+01:00Rozumiem:)
Oscary to rewia mody. Pamiętajmy też, ż...Rozumiem:)<br />Oscary to rewia mody. Pamiętajmy też, że "Dzika banda" wywołała falę oburzenia wśród ówczesnej krytyki. Jakże to tak niemoralny film do czegokolwiek nominować? I co to za operator, który takie podłości chce rejestrować? Zgaduję, że "Prawdziwe męstwo" miało premierę już po niej;]Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-30249903151759136582012-01-12T13:56:29.440+01:002012-01-12T13:56:29.440+01:00Praca Deakinsa bardzo mi się podobała w innym west...Praca Deakinsa bardzo mi się podobała w innym westernie ("Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda"). A moje narzekanie wynika chyba z tego, że po prostu bardziej podobały mi się zdjęcia Luciena Ballarda z wersji Henry'ego Hathawaya. W dodatku Ballard nie dostał nominacji ani za "True Grit" ani np. za "Dziką bandę", a Deakins dostaje nominację za co drugi film ;)Mariusz Czernichttps://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-48153589228530660442012-01-12T13:03:56.400+01:002012-01-12T13:03:56.400+01:00Zgaduję, że gdyby była to rzecz bardziej antyweste...Zgaduję, że gdyby była to rzecz bardziej antywesternowa, to i mi by się (jeszcze) bardziej podobała. Za to szczerze nie rozumiem narzekań na pracę Deakinsa, jak dla mnie wykonał kawał porządnej roboty.Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-43872892083797408392012-01-12T11:24:02.351+01:002012-01-12T11:24:02.351+01:00Zgadzam się co do "Drive". Dla mnie to n...Zgadzam się co do "Drive". Dla mnie to najlepszy film roku, ale przyznaję, że nie widziałem zbyt dużo filmów w ubiegłym roku ;) Nie podzielam jednak zachwytów nad filmem braci Coen "Prawdziwe męstwo". Jako fan westernów czekałem z niecierpliwością na ten film, ale Coenowie nie spełnili moich oczekiwań. Chyba bardziej by mi się spodobał ten film, gdyby "po mistrzowskim To nie jest kraj dla starych ludzi wkroczyli na teren Sama Peckinpaha". Ale jak na staroświeckie, klasyczne kino to zabrakło tu pewnej, że tak powiem elegancji, o którą powinien zadbać operator Roger Deakins i o którą zadbali chociażby twórcy wspomnianego "Drive" ;) Znacznie bardziej wolę starą wersję "True Grit", przepiękną wizualnie, z genialną rolą Johna Wayne'a i cudownym zakończeniem.Mariusz Czernichttps://www.blogger.com/profile/13629843026825513382noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-80041228366453620282012-01-06T19:11:11.714+01:002012-01-06T19:11:11.714+01:00Żadne podręczniki. Wiadomo, że najważniejszy jest ...Żadne podręczniki. Wiadomo, że najważniejszy jest efekt końcowy, ale ten jest przecież sumą wszystkich składników. Można sobie osobno mówić o fabule i jej konstrukcji, ale nie ma jednego bez drugiego. Podobnie jest z tempem opowiadania i dramaturgią. Bo jedno kształtuje drugie.<br />Tempo w połowie filmu zwalnia. Jest to uzasadnione, ale nie zmienia faktu, że pod tym właśnie kątem druga część filmu odstaje od pierwszej. Jest po prostu inna. Love it or leave it. Ty dalej siedziałeś na krawędzi fotela, a ja wylądowałem w łóżku*.<br /><br /><br />Odnośnie seriali - to w końcu odbiorcy są od szufladkowania. <br />Kapitalny "Carnivale" miało pewne typowo serialowe niedociągnięcia, przez co nie nazwałbym tego jeszcze "nową jakością". Choć było blisko.<br /><br />* W finale wstałem.Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-1606736170670832972012-01-06T13:19:06.273+01:002012-01-06T13:19:06.273+01:00"Melancholia"
Tak, napisałeś, tylko że ..."Melancholia" <br />Tak, napisałeś, tylko że ja się trochę gubię. Niby krytykujesz, że tempo siada a przez to dramaturgia (z czym jednak trudno mi się zgodzić), ale jednocześnie przyznajesz, że jest to uzasadnione fabularnie. No a skoro uzasadnione to co w tym złego? To przecież bardzo typowa sytuacja, że jak się bohater/bohaterka wycisza to to samo dzieje się z całą resztą. Sądzę, że jednak fabuła sama w sobie ma pierwszeństwo przed szkieletem/konstrukcją filmu. Jednak na niej warto by skupić się w pierwszej kolejności i dopiero wychodząc od tego miejsca zaczynać krytykę. W przeciwnym razie to trochę tak, jakby bardziej niż skończony i oryginalny film interesował nas podręcznik "Jak napisać poprawny scenariusz filmowy". <br /><br />Co do "Deadwood" i "Boardwalk Empire" to oba seriale mają bardzo podobną podstawę. Tkwią między kinem strickte gatunkowym a próbą jego pogłębienia poprzez silne akcentowanie tego co dla (historycznej) rzeczywistości, w której są osadzone charakterystyczne. W czym - co kluczowe - oba wychodzą poza czysto gatunkową efektowność i skrót. "Deadwood" jest o tyle ciekawym westernem, że nie jest anty-westernem, (nie skupia się na podważaniu mitów), ale bardzo w nim niewiele typowej westernowej mitologii. Myślę, że nie nie mogłeś się o tym przekonać widząc widząc wyłącznie 1 sezon, bodajże najbardziej "klasyczny" (a przynajmniej tak zakończony). Z czasem to film coraz bardziej surowy, gorzki w swojej wizji Dzikiego Zachodu, brutalny i - pozytywnie - przegadany, dużo się tam mówi, politykuje i układa, co sprawia, że całość ma w sobie naprawdę sporo z kina gangsterskiego (jeden z kolegów wypowiadających się wyżej zwracał Ci już na to uwagę jakiś czas temu na Filmwebie). Tylko że w innej scenerii niż np. Atlantic City. I chyba tyle. Chętnie napisałbym coś więcej, ale widziałem "Deadwood" już ze 3 lata temu co najmniej, więc trudno o większą drobiazgowość, niemniej już od pierwszych odcinków 1 sezonu "Boardwalk Empire" miałem z nim silne skojarzenia. Warto dać drugą szansę. <br /><br />Jeszcze odnośnie tych pomostów, o których wspomniałeś. "Deadwood" podobnie jak inny (też nowo-jakościowy) jeszcze lepszy serial HBO "Carnivale" urwano, zakończono za wcześnie, pewnie także ze względu na nie dość dużą oglądalność. Ale myślę, że gdyby oba seriale powstawały dziś, to doczekałyby się swoich 5 sezonów. Dlatego zgadzam się z Tobą, że "Deadwood" był swego rodzaju pomostem. Tyle że był nim dla publiczności, nie dla twórców.Arek Szpakhttps://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-58894947647252585232012-01-06T09:12:01.666+01:002012-01-06T09:12:01.666+01:00Arek Szpak
Oczywiście zgadzam się z tym. Przy oka...Arek Szpak<br /><br />Oczywiście zgadzam się z tym. Przy okazji to niesamowite jak kolejne filmy Dumonda wynikają z siebie. Patrz dwa ostatnie. Jak dla mnie wielki twórca i fajnie, że na NH była okazja obejrzeć te filmy na dużym ekranie.Jan Prociakhttps://www.blogger.com/profile/17880938320167261776noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-21337891073994897912012-01-05T23:35:03.531+01:002012-01-05T23:35:03.531+01:00Krzysztof,
Nie chcę się licytować. "Królestwo...Krzysztof,<br />Nie chcę się licytować. "Królestwo" składa się z wielu elementów, z których składało się już "Twin Peaks". To czy Lynchowi coś się udało czy nie (itp. itd. etc.), to już inna sprawa. Dzieło Triera postrzegam jako coś, co przyczyniło się do utrwalenia świeżych jeszcze wzorców, czym pośrednio przysłużyło się rozwojowi telewizyjnych fabuł. Tyle.<br /><br /><br />Arek,<br />No jak pisałem, zmiana tonacji w drugiej połowie "Melancholii" jest uzasadniona samą fabułą. Ale zmiana tempa zawsze odbija się na dramaturgii. Czy raczej - jest z nią ściśle związana. Można lubić, można nie lubić. Nie będę silić się na mityczny obiektywizm i krytykować za to całego filmu, bo wówczas musiałbym zmieszać z błotem "Valhalla Rising". I miałbyś mnie na sumieniu.<br /><br />Czemu "Deadwood" zasługuje na tą zacną szufladkę? Dla mnie to jedna z tych pozycji - obok np. "Rzymu" czy "Dextera" - które pomogły "nową jakość" stworzyć, ale same wcale nią nie są. Takie, powiedzmy, pomosty. Rozwiń proszę to o "Zakazanym imperium". I czy masz na myśli już pierwszy sezon "Deadwood" czy naprawdę coś straciłem olewając późniejsze odsłony?Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-28078231338095165162012-01-05T19:10:38.114+01:002012-01-05T19:10:38.114+01:00Co do "Melancholii" to ta zmiana w drugi...Co do "Melancholii" to ta zmiana w drugiej połowie, wydaje mi się - w kluczowej mierze podyktowana jest postacią głównej bohaterki, która nadaje filmowi ton. Jej apatia, w pierwszej części prowokacyjna, "skandaliczna" bo podważająca (negująca) kulturowe rytuały i obrzędy a tym samym kulturę jako taką, w drugiej przekształca się w spokój, w zgodę na koniec, przez co - mimo zbliżającej się katastrofy - ton filmu również staje spokojniejszy. Chociaż mimo wszystko nie odniosłem wrażenia żeby jakoś szczególnie mocno tam von Trier zwalniał pod względem dramaturgii.Do końca siedziałem na krawędzi fotela. <br /><br />Co do samego von Triera, rozumiem skąd się <br />bierze nazywanie go kabotynem i pisanie o emocjonalnym szantażu i prowokacji. To wszystko pewnie jest w jego kinie, ale to jednak tylko kilka ze środków, którymi się posługuje, a nie on sam jako twórca/artysta. Mało może subtelne środki, ale takie to też kino. Co mi się ostatnio bardzo u niego podoba - i przez co zaczynam patrzeć inaczej również na jakie wcześniejszą twórczość - to jej nieco nihilistyczny (ale nie wiem czy to dobre słowo) a trochę też może anarchistyczny rys. W "Melancholii" nim zniszczy świat dosłownie, materialnie, niszczy kulturę, zbiór człowieczych rytuałów, i robi to w sposób, który na dobrą sprawę jest powtórzeniem "skandalicznego" spastykowania z "Idiotów". W "Antychryście" nad kulturą bierze górę prymitywna natura człowieka, co z kolei rymuje się z nihilizmem moralnym, którym uderzał w "Dogville" i jego mniej udanej kontynuacji, itd.,itp. Generalnie zmierzam do tego, że jest w jego twórczości coś więcej - a przy tym coś, co wydaje się go naprawdę obchodzi - niż tylko on sam. Warto się nie uprzedzać. <br /><br />*<br /><br />"Deadwood" zdecydowanie zasługuje na określenie 'nowa jakość'. Swoją drogą uważam, że twórcy "Boardwalk Empire" czerpali/czerpią z tego serialu garściami. <br /><br />* <br />Jan Prociak <br /><br />"Ciekawe jest, że wg. reżysera jest to film o miłości i odtrutka po "Twentynine Palms"". <br /><br />Nie tylko wg. reżysera. We "Flandrii" pojawiają się wręcz dosłowne nawiązania do "Twentynine Palms" (porównaj finał "TP" - konkretnie Davida wybiegającego z łazienki - z ostatnią "wojenną" sceną "Flandrii", w której Andre zabija wieśniaków) David z "TP" i Andre z "Flandrii" to kolejne wersje tego samego męskiego prymitywa, z których tylko ten drugi, okazuje się być zdolny do uczucia, przez co przekracza swój prymitywizm), i oczywiście, że jest to film o miłości. Niewiele znam filmów, w których - nazwijmy to - deklaracja uczucia miała by taką siłę, jak w finale "Flandrii".Arek Szpakhttps://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-21419043018031092512012-01-05T18:22:00.440+01:002012-01-05T18:22:00.440+01:00"Gatunkowa mieszanka - "Twin Peaks"..."Gatunkowa mieszanka - "Twin Peaks" łączyło operę mydlaną, komedię, kryminał, horror.I surrealizm!"<br /><br />W bardzo małym stopniu i nieudolnie. To dalej pozostawał ostatecznie niepokojący serial kryminalny - Królestwo to coś więcej. <br /><br />Takie rzeczy jak surrealizm i niepokój wprowadziły do TV seriale pokroju "Prisonera"* ( http://www.youtube.com/watch?v=I6Ffr1U7KMY ), kilkadziesiąt lat wcześniej więc nie przeceniał bym Lyncha jeśli o to chodzi.<br /><br />TP ma znacznie słabsze efekty w takich dziedzinach jak praca z aktorem, prowadzenie dialogów, czy właśnie scenariusz - pełen nieudanych zapychaczy. Scenariusz mnie bardziej przekonuje w "Riget". Trier poszedł zresztą dużo dalej nadszarpując wytrzymałość widza i mieszając formę telewizyjną z dosadnym "gore" np<br /><br />"Budowanie napięcia w obrębie jednego epizodu było od dawna normą" <br /><br />Nie w taki sposób. Serial Triera zaczynał się zawsze jak typowa telenowela, by w każdym odcinku doprowadzić na koniec napięcie do zenitu i w następnym kontynuować dalej główny wątek w podobny sposób stopniując napięcie etc. Ostatnio, przy "Dead Set" zauważyłem tendencje budowania napięcia od reklamy do reklamy. <br /><br />"Trier nie zrobił nic, co by choćby w połowie było dla telewizji tak nowatorskie jak to, co Lynch zaserwował w tym jednym odcinku. "<br /><br />Większość tych rzeczy nie przedostała się do TV bo były to nie udane rzeczy. A Trier, to czego się nauczył przy w Królestwie wprowadzał też potem do filmu robiąc po prostu swoje kolejne filmy kinowe.<br /><br />*wcześniej pewnie byśmy znaleźli kilka pereł ze "strefy mroku" itpKrzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-49058663622356777252012-01-05T17:31:56.295+01:002012-01-05T17:31:56.295+01:00Dumond to osobna satelita na niebie kina ;) Im dal...Dumond to osobna satelita na niebie kina ;) Im dalej w lasy tym więcej o kwestiach fundamentalnych. "Flandria" pod pewnymi względami jest najbardziej gatunkowa i szybka ;) Ciekawe jest, że wg. reżysera jest to film o miłości i odtrutka po "Twentynine Palms". Kolejne dwa filmy to opowieść o "świecie po Bogu". Ja osobiście najbardziej polecam "Ludzkość", która mocno wchodzi w głowę.Jan Prociakhttps://www.blogger.com/profile/17880938320167261776noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-91903124764710621592012-01-05T17:30:33.180+01:002012-01-05T17:30:33.180+01:00Trochę oddaliliśmy się od tematu kabotyństwa.
&qu...Trochę oddaliliśmy się od tematu kabotyństwa.<br /><br />"Twin Peaks" jest pierwszym "współczesnym" serialem.<br /><br />Nic mi nie wiadomo o tym, żeby "Królestwo" wskazało jakieś nowe drogi. A na pewno żadną z nich nie było to, o czym piszesz. Budowanie napięcia w obrębie jednego epizodu było od dawna normą. Gatunkowa mieszanka - "Twin Peaks" łączyło operę mydlaną, komedię, kryminał, horror. I surrealizm! Trier zmienił miejsce akcji (może się naoglądał "Ostrego dyżuru";]), gatunki potraktował bardziej dosłownie. "Twin Peaks" nie udawało kina, ale przyniosło telewizji rozwiązania wcześniej w niej nieobecne. O takie rozwiązania - choć bardziej rozbudowane i w ilości dużo większej - chodzi dziś w serialach, o których mówi się "nowa jakość". "Deadwood" nie jest jednym z nich, choć oczywiście bazuje na tym, co było wcześniej, jednakże "nowa jakość" to pełne wykorzystanie możliwosci małego ekranu, bez typowych dla tasiemców mankamentów, jak duża prowizorka i niekonsekwencja (oglądałem tylko pierwszy sezon, może w drugim miała miejsce jakaś rewolucja, nie wiem...). Podobnie jest w przypadku "American Horror Story", które to wpisuje się gdzieś pomiędzy starym a nowym (nietuzinkowe podporządkowanie klasycznej telenoweli konwencji kina grozy, usprawiedliwianie wszelakich dziur i nieścisłości poetyką oniryzmu; niestety na dłuższą metę to się nie sprawdza).<br /><br />Zgadzam się, drugi sezon "TP" był zdecydowanie słabszy (za dużo mydła). Ale kilka ostatnich odcinków to powrót do mocnej formy. Zwłaszcza finał. Z całym szacunkiem dla "Królestwa" - powtórzę się, uważam, że to dobra rzecz - ale Trier nie zrobił nic, co by choćby w połowie było dla telewizji tak nowatorskie jak to, co Lynch zaserwował w tym jednym odcinku. A przecież mówimy o całościach (a i nie zapominajmy, że "TP" również zostało po prostu przerwane przez decydentów).Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-61513960307925506742012-01-05T01:27:57.943+01:002012-01-05T01:27:57.943+01:00**to wszystko wyszło moim zdaniem dużo lepiej niż ...**to wszystko wyszło moim zdaniem dużo lepiej niż w "Twin Peaks" <br /><br />skreślić "bardziej".Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-33947049613437776422012-01-05T01:24:05.078+01:002012-01-05T01:24:05.078+01:00Ale ja jestem też ortodoksyjnym fanem "Riget&...Ale ja jestem też ortodoksyjnym fanem "Riget", przyznaje...Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-71464772195472984442012-01-05T01:22:56.185+01:002012-01-05T01:22:56.185+01:00Królestwo zdaje się ostatecznie dużo ważniejsze dl...Królestwo zdaje się ostatecznie dużo ważniejsze dla formy telewizyjnej bo nie udaje kina tylko jest właśnie "zabawą", eksperymentem w jej obrębie i popychaniem jej dalej. Budowanie napięcia w obrębie jednego epizodu, mieszanie gatunków (opera mydlana - horror - komedia - serial medyczny), praca z aktorem* - to wszystko wyszło moim zdaniem dużo bardziej lepiej niż w "Twin Peaks"**. Pokazało nowe drogi dla tej formy i dużo bardziej rozluźniło jej schematy. Śmiem twierdzić że jest to pierwszy "współczesny serial" patrząc na to w kontekście tego co wcześniej pisałeś. Takiemu "Deadwood" na pewnym poziomie jest dużo bliżej "Riget" niż "Twin Peaks". Nie jestem specjalistą od współczesnych seriali, ale strzelam że tak jest w większości przypadków.<br /><br />"O triera szczerzącego zęby. O to, co mówił. W takim razie udawał co innego, ale udawał. A o udawanie mi chodzi. "<br /><br />Marcin, ty go po prostu nie lubisz. Jako jednostki, człowieka.<br /><br /><br /><br /><br />*a trier miał i ma z tym problemy. <br /><br />**TP cenię chyba tylko pierwszy sezon i pojedyncze odcinki - pomijając brak zakończenia, Riget jest w całości udane.Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-23796243066020879362012-01-05T00:55:33.019+01:002012-01-05T00:55:33.019+01:00Na moje to tylko nieznacznie zmienia postać rzeczy...Na moje to tylko nieznacznie zmienia postać rzeczy. Chodzi mi przecież o ostatnie ujęcie ostatniego odcinka. O triera szczerzącego zęby. O to, co mówił. W takim razie udawał co innego, ale udawał. A o udawanie mi chodzi. <br /><br />"Królestwo" to przecież duńska wersja "Twin Peaks". Czy Trier wymyślił coś nowego? Powiedziałbym, że to wręcz epigonizm, choć zaskakująco fajny.<br /><br />"Echo "Królestwa" słychać właśnie w dzisiejszych serialach które tak lubisz."<br />? (za wyjątkiem "AHS")Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-39177549928753619712012-01-05T00:42:27.904+01:002012-01-05T00:42:27.904+01:00"W ostatnim odcinku historia nagle urywa się,..."W ostatnim odcinku historia nagle urywa się, a reżyser szczerzy zęby do kamery, że właściwie to chciał się tylko pobawić i o nic mu nie chodzi. "<br /><br />Tego serialu po prostu nie skończono, tak jak "Deadwood" i wielu innych. Zresztą setki seriali gdy się zaczynają nikt nie wie jak się skończą. Więc chyba nie do końca trafnie odebrałeś jego intencje i zarzut w tym przypadku jest moim zdaniem całkowicie chybiony.<br /><br />Zarówno Trier jak i ogólnie TV dużo się na Królestwie nauczyli. Echo "Królestwa" słychać właśnie w dzisiejszych serialach które tak lubisz. Ja sam oglądam akurat "American Horror Story" i znajduję tam masę zapożyczeń.Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-34972785907124575592012-01-05T00:41:53.341+01:002012-01-05T00:41:53.341+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-14714205390682507792012-01-04T23:50:43.179+01:002012-01-04T23:50:43.179+01:00Arek,
Lepiej późno niż Piotrek;]
Jestem świeżo po...Arek,<br />Lepiej późno niż Piotrek;]<br /><br />Jestem świeżo po seansie "Flandrii" i bardzo mi się podobała, zdziwiłem się. Ale właśnie była bardzo socjologiczna (epizody wojenne). Mocna rzecz. Dalej się boję kina Dumonta, ale teraz już z innych powodów.<br /><br />"Melancholia" jest nierówna pod kątem dramaturgii. W pierwszej połowie Trier narzuca pewne tempo i w drugiej mocno zwalnia. To oczywiście specyfika tak, a nie inaczej skonstruowanej fabuły. No ale.<br /><br />Najlepszym przykładem na kabotyństwo Triera wydaje mi się "Królestwo" (choć to akurat jedna z tych jego pozycji, które lubię). W ostatnim odcinku historia nagle urywa się, a reżyser szczerzy zęby do kamery, że właściwie to chciał się tylko pobawić i o nic mu nie chodzi. To cały on, tyle że w pozostałych filmach - już nie takich gatunkowych - udaje, że o coś tam mu chodzi. Sadystycznie znęca się nad swoimi postaciami i wsio.<br />To oczywiście uogólnienie, nie dotyczy wszystkich jego filmów, jakie widziałem. O tych, których nie widziałem nie wspominając..<br />"Europę" zapamiętałem jako rzecz bardzo ciekawą formalnie i strasznie niespójną scenariuszowo. Ale jeśli zapytasz o konkretne przykłady, to nie podam żadnego. Nie pamiętam. Tak samo w wypadku "Epidemii".Marcin Z.https://www.blogger.com/profile/04975708869420321492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-90669856624791134732012-01-04T23:20:19.202+01:002012-01-04T23:20:19.202+01:00"Dogville" do niczego Marcina nie przeko..."Dogville" do niczego Marcina nie przekona... Ja dalej uważam, że powinien zobaczyć "Element Zbrodni". Bo "Europę" chyba widział... Kurde, patrząc na jego warsztat(właśnie tych wczesnych filmów) trudno Triera nazwać kabotynem. Wspomniana "Europa" rezonuje w mojej głowie do tej pory, myślę o niej często, a widziałem ją ostatnio z pięć lat temu. "Element" też we mnie siedzi.Krzysztof Ryszard Wojciechowskihttps://www.blogger.com/profile/12473474836118115311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-56005436024981064752012-01-04T18:07:46.736+01:002012-01-04T18:07:46.736+01:00"zbliżający się seans Flandrii" Hm. Od s..."zbliżający się seans Flandrii" Hm. Od sierpnia...<br /><br />Możecie rozwinąć co konkretnie macie na myśli pisząc o nierówności "Melancholii"?Arek Szpakhttps://www.blogger.com/profile/08484742319551263285noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5660898532476296578.post-73877240678185623502012-01-04T11:25:15.939+01:002012-01-04T11:25:15.939+01:00Trafiłeś na zdecydowanie najgorszy film Dumonda. N...Trafiłeś na zdecydowanie najgorszy film Dumonda. Najlepiej zacząć od początku, czyli "Ludzkości". Trzeba też brać poprawkę na jedną rzecz. Sam autor ocenia swoje filmy jako beznadziejne z socjologicznego punktu widzenia. Jego celem jest opowiadanie o pewnych pierwiastkach tkwiących w ludziach, a nie o konkretnych osobach i dlatego konstrukcja postaci jest taka, a nie inna.<br />"Michael" miażdży, ponieważ twórcy unikają dosłowności. Mocna rzecz.Jan Prociakhttps://www.blogger.com/profile/17880938320167261776noreply@blogger.com