Ciężko przy okazji recenzowania trzeciego tomu
Kamienia przeznaczenia choćby nie sparafrazować słów
Michała Misztala, który pisząc o kolejnych komiksach Tomasza Kleszcza stale podkreśla, że dają one odbiorcy niekoniecznie często spotykaną możliwość zaobserwowania konsekwentnego rozwoju artysty. Bo Kleszcz to autor ciągle nad sobą pracujący, za każdym razem starający się ominąć towarzyszące mu wcześniej mankamenty tudzież zastąpić je tym, co czytelnicy uznają za walory. Krok po kroku.
Do lektury całego tekstu zapraszam na łamy
Kolorowych Zeszytów. Moją recenzję pierwszego tomu serii przeczytać można
tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
anonimie, podpisz się