Właśnie ukazał się piętnasty numer czasopisma "Ekrany". Poniżej mój opublikowany w nim tekst. Warto może zaznaczyć, że napisałem go zanim jeszcze dowiedziałem się o "A Field in England"...
"Lista
płatnych zleceń", drugi
film w karierze Bena Wheatleya, jest utworem do tego stopnia niekonwencjonalnym
i enigmatycznym, że jednoznaczna interpretacja przedstawionych w nim wydarzeń
okazuje się po prostu niemożliwa. Punktem wyjścia jest tu dramat rodzinny:
opowieść o młodym małżeństwie – apodyktycznej Shel i pozornie spokojnym Jayu –
przeżywającym kryzys. Powodem ich kolejnych, coraz ostrzejszych awantur okazuje
się celowo przedłużane bezrobocie Jaya. Nie oznacza to wcale, że kameralna
historia wpisana jest w szerszy kontekst społeczny, tak jak w gangsterskim "Down Terrace" (2009) – debiucie
Wheatleya. Zamiast tego otrzymujemy poetykę snu, wprowadzaną między innymi za
sprawą stosownych zabiegów formalnych – od niepokojącej muzyki po ujęcia w
zwolnionym tempie. Zanim jednak utwierdzimy się w przekonaniu, że "Lista
płatnych zleceń" jest tak naprawdę horrorem, przyjdzie nam długo poczekać.
Najpierw otrzymamy bowiem informację, że Jay to płatny zabójca.