sobota, 24 listopada 2012

Stopklatkowe recenzje DVD


HBO to jedna z nielicznych stacji telewizyjnych, która pochwalić się może produkcjami mogącymi śmiało konkurować z filmami kinowymi. Wprawdzie ciągle zdarzają się jej tytuły niezbyt udane, jak choćby słynny, jakże efemeryczny serial Czysta krew, to jednak do zaoferowania ma zbyt dużo dobrego, ażeby można było przechodzić obok zapowiedzi ich kolejnych produkcji obojętnie. Reklamowany jako ambitny thriller Pu-239. Połowiczny rozpad Timofieja Bierezina jawił się zaś jako pozycja wyjątkowo interesująca. 

 

Co lata temu udowodnili już choćby autorzy Blair Witch Project, mockumentary - z wywodzącym się zeń found footage na czele - to konwencja wprost idealna dla filmowców, którzy nie mogą pochwalić się wysokim budżetem. Jednym z nich jest Gonzalo Lopez-Gallego, którego niżej recenzowany amerykański debiut nie miałby racji bytu, gdyby jego fabułę próbowano opowiedzieć w standardowy sposób.  



Podobno Francois Truffaut nie pozwalał swoim dzieciom oglądać filmów disneyowskich, gdyż postrzegał je jako pozycje ogłupiające widownię (za to chętnie zabierał swe pociechy na seanse anarchicznych szaleństw braci Marx; bardzo słusznie, oczywiście). Jeśli było tak naprawdę i jeśli słynnemu reżyserowi przyszłoby żyć jakieś 40 lat później, to nie wątpię, iż miejsce produktów Disneya zajęłyby u niego dzisiejsze animacje studia DreamWorks.  



Najnowsza opowieść o losach agentów J i K to powrót do przeszłości nie tylko od strony samej fabuły, w której to ten pierwszy cofa się w czasie aż do 1969 roku, ażeby ocalić życie swojemu mentorowi, jak również, tradycyjnie, powstrzymać pewnego niebywale niebezpiecznego kosmitę przed doprowadzeniem do zagłady ludzkości. Skoku w czasie dokonuje tu bowiem nie tylko główny bohater, ale też odtwarzający go aktor Will Smith, który coraz rzadziej pochwalić się może udziałem w godnych uwagi filmach, a wreszcie reżyser Barry Sonnenfeld, który dawno już wypadł z hollywoodzkiej pierwszej ligi.  

1 komentarz:

anonimie, podpisz się