czwartek, 23 stycznia 2014

Człowiek, który słyszał za dużo - Berberian Sound Studio (Peter Strickland, 2012)

Tekst autorstwa Krzysztofa Ryszarda Wojciechowskiego, pierwotnie opublikowany na łamach założonego i prowadzonego przezeń Rękopisu znalezionego w Arkham.


Barbara Steele, jedna z pierwszych scream queen w historii kina, zapytana o kulisy realizacji włoskiego filmu grozy "Maska Szatana" wyznała dziennikarzom, że reżyser Mario Bava wymusił na niej nauczenie się kilkunastu rodzajów krzyku. Pani Basia najzwyczajniej w świecie fantazjowała, bo faktem jest, że jej wrzaski wcale go nie interesowały. Zarówno w wersji anglojęzycznej, jak i włoskiej film był w całości udźwiękawiany w studiu, a głos do jej roli podkładały inne aktorki. Mario Bava - tak jak wielu innych twórców kina rodem z Italii - programowo rezygnował z nagrywania dźwięku na planie. Ograniczało to wiele zmartwień, a do tego pozwalało reżyserom w pełni skupić się na warstwie wizualnej filmu i nie przejmować się plątaniną kabli czy wchodzącymi w kadr "szczurami na tyczkach". To interesujące zjawisko miało też wpływ na ostateczny odbiór, bo w konsekwencji wtórne podkładanie dialogów i efektów dźwiękowych jeszcze bardziej potęgowało oniryzm charakterystyczny dla włoskiego kina gatunku. Motyw ten w swoim drugim filmie wykorzystał nieznany jeszcze szerszej publiczności, ale znakomicie rokujący angielski reżyser Peter Strickland.

niedziela, 19 stycznia 2014

Pod Mocnym Aniołem (Wojciech Smarzowski, 2014)

Tekst opublikowany też na łamach portalu E-Splot.


Smarzowski od samego początku swojej kinowej kariery spotykał się z zarzutami o zbytnią groteskowość i/lub drastyczność swoich obrazów. Zarzutami zwykle nieuzasadnionymi. W zeszłorocznej "Drogówce" pojawiły się już niestety objawy pewnego zmęczenia reżysera, wynikłe, jak mniemam, z jego pracoholizmu. Filmem tym, choć w gruncie rzeczy znakomitym, autor w kilku miejscach popadał bowiem w manieryzm. Nędza i brud zdarzały się nawet tam, gdzie zdarzyć się wcale nie musiały (a raczej nie powinny). Ostatecznie można to jednak było usprawiedliwić tym, że u swoich podstaw film miał przecież satyryczne przejaskrawienie rzeczywistości. Szkoda, że bronić "Pod Mocnym Aniołem" nie jest już tak łatwo.

czwartek, 16 stycznia 2014

Lekcja zła / Aku no Kyoten (Takashi Miike, 2012)


Sięgając pamięcią do czasów szkolnych, nie potrafię sobie przypomnieć zbyt wielu nauczycieli, którzy zasługiwaliby na miano dobrych pedagogów. Zdarzało mi się jednak trafić na takich, którzy swoją inteligencją i entuzjazmem potrafili przekonać do siebie (a czasem i do nauki) nawet największych szkolnych buntowników. Niemniej, żaden z tychże nauczycieli nie mógłby równać się z prowadzącym lekcje języka angielskiego panem Harumim. Żaden z nich nie posiadał tak magnetycznej osobowości. Ale cóż, Harumi to pedagog doskonały. Tyle że ma on pewną specyficzną słabość, która może rzucać cień na jego liczne walory. Otóż bardzo lubi zabijać ludzi.

niedziela, 12 stycznia 2014

2014 - potencjalne ulubione

"Wilka z Wall Street" zabrakło oczywiście tylko dlatego, że jego premiera już była. Filmu jeszcze nie widziałem, ale strzelam w ciemno, że będzie to jeden z moich faworytów. Przejdźmy więc do reszty (kolejność trochę taka byle jaka):

"Rhymes For Young Ghouls" Jeff Barnaby
Kinowy debiut Kanadyjczyka, którego krótkimi metrażami zachwycała się redakcja portalu Twitch (zacne miejsce, polecam). Ja ich nie widziałem, bo i nie mam jak dorwać, jednak sam trailer tegoż debiutu robi spore wrażenie. Poster też niczego sobie. No i temat - "uczłowieczanie" Indian w Kanadzie lat 70. - mocny, ważny, dla mnie bardzo interesujący. Tutaj wspomniany trailer oraz trochę informacji, a tutaj scena z filmu.


czwartek, 9 stycznia 2014

Ulubione 2013 (kino, komiks, a nawet - o zgrozo - muzyka)

W zeszłym roku wyjątkowo mało razy trafiłem do kina i nie zaliczyłem też ani jednego festiwalu, choćby częściowo. W związku z tym jestem teraz jeszcze bardziej w tyle, niż w latach wcześniejszych. Na listę wrzuciłem więc nie tylko pozycje, które w ostatnich 12 miesiącach trafiły do polskich kin, ale też te, o których zobaczeniu u nas na dużym ekranie można niestety tylko pomarzyć. Z rankingu wyleciały dwa tytuły, które niedawno wyliczałem wśród ulubionych horrorów XXI w. Dodam tylko, że najgorsze filmy roku to w moim mniemaniu "Gangster Squad" oraz "Maczeta zabija", a rozczarowaniem roku okazała się "Grawitacja". No ale do rzeczy:

10. "Uciekinier" (Jeff Nichols)
Gdyby Cormac McCarthy był filmowcem, a jego największą inspiracją była twórczość Marka Twaina. Piękna staroświecka ballada. Nieco więcej.