niedziela, 29 kwietnia 2012

[Ligatura 2012] Diabelskie dzieci


Opis pełnometrażowej animacji wyreżyserowanej przez Mariolę Brillowską brzmi całkiem interesująco. Film dzieli się na sześć epizodów, których wspólnym tematem jest rozpad rodziny prowadzący do morderstwa dokonanego przez dziecko na swoich rodzicach. Akcję utworu autorka umiejscawia w bliżej nieokreślonej przyszłości, dzięki czemu śmiało przejaskrawiać może wszystkie możliwe elementy, co służyć ma uwypukleniu przesłania. Na pierwszy rzut oka Diabelskie dzieci to rzecz u swoich podstaw mająca z jednej strony psychologię, a z drugiej socjologię, ale w rzeczywistości jest zgoła inaczej.

piątek, 27 kwietnia 2012

[Ligatura 2012] Animation Now!

Niniejszy tekst gdzieś niedługo opublikowany też zostanie na Kolorowych Zeszytach i na E-Splocie.

Linia życia

Drugiego dnia poznańskiego festiwalu w Kinie Muza wyemitowany został blok krótkometrażowych filmów animowanych wybranych wcześniej drogą ogólnopolskiego konkursu. Dziesięć zwycięskich prac składających się na Animation now! to przekrój przez różnorodne techniki animacji, od plastelinowej i lalkowej przez komputerową po sypaną cukrem. Różnią się od siebie także, oczywiście, reprezentowanymi gatunkami, jak również jakością - obok pozycji pod każdym kątem interesujących pojawiają się bowiem te, które do zaoferowania mają w zasadzie tylko popis technicznych możliwości swoich autorów. Na szczęście nie stanowią przeważającej większości, a i część z nich traktować można jako w miarę przyjemne ciekawostki.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Wejścia na bloga


Pusto ostatnio na blogu. W najbliższym czasie powinno się zmienić, ale póki co wrzucam zapchajdziurę w postaci listy najbardziej magicznych haseł wpisanych w Google, dzięki którym podejrzanie zbłąkane duszyczki trafiły tu w tym roku. Obawiam się, że zdecydowana większość z nich była rozczarowana zawartością bloga.

  • miota mną jak szatan
  • straszne stroje wilkołaki cena 20 zł
  • już wychodzą skurwysyny
  • tomek skinhead
  • porwanie przez szatana
  • mroczny las a w nim potwór
  • kremacja Słupsk
  • animowany sex lesbijek z potworami
  • klątwa doliny jeży
  • mnich w kapturze z ciemności
  • męski prochowiec zielony
  • konie czemu :(
  • bóg vs szatan wojna koniec 2012

wtorek, 24 kwietnia 2012

Czwarty odcinek drugiego sezonu Gry o tron...


... rozbija bank. Po trzech "odcinkach ekspozycyjnych" nadeszła pora na ten pełniący funkcję jednego wielkiego zawiązania akcji (dla sezonu jako całości, oczywiście). Aczkolwiek ze względu na bardzo mocną dramaturgię do głowy przychodzi też hasło "kulminacja". Ale to tak swoją drogą. Znaczy się nie jest to określenie zbyt trafne, ot chyba nieźle oddaje zaprezentowaną tu dawkę napięcia.

Sporo tu fragmentów, które - jak się zdaje - dyktować będą tonację późniejszych epizodów. Wszystko też wskazuje na to, że w sezonie drugim więcej będzie elementów tradycyjnego fantasy. Co wcale nie martwi, wprost przeciwnie, choć przecież jedną z mocniejszych stron Gry o tron jest dosyć luźne podejście do reguł gatunku (czy może raczej - wybiórcze posiłkowanie się nim). Kto z widzów nie oczekuje niecierpliwie kolejnych scen ze smokami czy "istotami zza muru"? A tu niespodzianka, dochodzi bowiem coś jeszcze (zakończenie, kapitalne zresztą).

Oczywiście już trzy pierwsze odcinki podobały mi się, ale to czwarty jest tym, który przypomina dlaczego ekranizacja dzieł George'a R. R. Martina jest pozycją jedyną w swoim rodzaju. Trochę tylko martwi, że poprzez coraz większą ilość postaci dla części z nich nie ma już tyle miejsca, co wcześniej i że doprowadzi to z czasem do jakiegoś chaosu. Niemniej jednak póki co jestem bardzo usatysfakcjonowany i znowu nie mogę doczekać się odcinków kolejnych.

PS. Miałem plan, aby drugi sezon zacząć oglądać już po zakończeniu jego emisji, tj. chciałem zrobić sobie potem maraton. Wytrzymałem dwa odcinki.

czwartek, 19 kwietnia 2012

3. Międzynarodowy Festiwal Kultury Komiksowej Ligatura


Zaczął się dziś, a skończy w niedzielę. Ja przyjeżdżam jutro, nie wiem jeszcze ile uda mi się zobaczyć, ale kilka rzeczy na pewno później opiszę (i na pewno wśród nich będą jakieś filmy). Program festiwalu zobaczyć można tutaj. Niedawno na E-Splocie pojawiło się też kilka tekstów reklamujących atrakcje tegorocznej Ligatury: Wybitni twórcy na Ligaturze, czyli wykłady mistrzowskie i jury Pitchingu, Komiks na dużym ekranie, Wystawy tematyczne. Będzie dobrze.

sobota, 14 kwietnia 2012

Kino vs. komiks


Ostatnimi laty filmowe adaptacje komiksów powstają częściej niż kiedykolwiek wcześniej w historii, ale wcale nie przysługują się jakiejś szczególnej popularyzacji medium przewrotnie nazywanego przez niektórych bękartem kultury. Stopniowo coraz więcej z tych filmów, także wśród tytułów stricte mainstreamowych, nazywać można nawet produkcjami udanymi - żeby tylko wymienić zaskakująco poważne (i nie popadające przy tym w śmieszność) X-Men: Pierwsza klasa czy radośnie pulpowego Captain America: Pierwsze starcie - ale w wypadku większości odbiorców w żaden sposób nie zmienia to stereotypowego postrzegania komiksu. 

Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę

czwartek, 12 kwietnia 2012

Batman: Zabójczy żart


Bóstwo znane tu i ówdzie jako Alan Moore nie lubi Zabójczego żartu. Jego zaskakująco surową ocenę zrozumieć można chyba tylko wtedy, jeśli na komiks ten spojrzeć pod kątem prezentowanego w nim rzemiosła autora. W porównaniu do pozostałych spośród najważniejszych dzieł, jakie napisał w drugiej połowie lat 80., słynna opowieść o Jokerze jawi się bowiem jako pozycja cokolwiek skromna. Nie ma tu innowacyjnych eksperymentów narracyjnych czy błyskotliwych dialogów znanych choćby ze stron genialnych Strażników. Jest tylko podyktowana prosto opowiedzianą fabułą wiwisekcja zła oraz dekonstrukcja najbardziej znanego szaleńca ze świata historii obrazkowych. "Tylko".

Do lektury całego tekstu zapraszam na Kopiec Kreta.

środa, 11 kwietnia 2012

Hellblazer: Hard Time


"- Where you from?
- A different nightmare."

W 2000 roku nieuznający kompromisów Warren Ellis na skutek "nieporozumień" z przełożonymi zrezygnował z pisania Hellblazera, przez co wydawnictwo na gwałt potrzebowało odpowiednio wartościowego zastępstwa. Wybór padł na Briana Azzarello, scenarzystę świeżo rozsławionego autorską serią 100 Bullets. Tym samym angielski mag pierwszy raz w historii swojego istnienia doczekał się przygód spod pióra Amerykanina. Co samo w sobie automatycznie nie spodobało się części fanów, bo przecież niemożliwym było, aby jakiś Jankes mógł prawdziwie zgrabnie poruszać się po tej jakże brytyjskiej serii.

Azzarello do sprawy podszedł ostrożnie i odważnie zarazem. Całą akcję swojego niemal 30-zeszytowego runu umiejscowił w USA, zaś jego motywem przewodnim uczynił podróż przez najprzeróżniejsze tegoż kraju zakątki, z których to wiarygodnego portretowania przecież słynie. Licząca 120 stron opowieść Hard Time stanowi dosyć nietypowy początek tego typu wędrówki, gdyż rozgrywa się niemal wyłącznie za penitencjarnymi murami. Powody, dla których Constantine osadzony został w więzieniu o zaostrzonym rygorze nie są czytelnikowi znane. Zresztą scenarzysta przez dłuższy czas historię prowadzi tak, jakby nie było to istotne, rezygnując nawet z jakichkolwiek sugestii. Do pewnego momentu najważniejsza jest bowiem charakterystyka więziennych realiów oraz rozmaite sytuacje wynikające z niedostosowania się bohatera. A to ktoś chce uczynić go swoją dziwką, a to ktoś chce ukarać go za lekceważącą postawę...

Do lektury całego tekstu zapraszam na Kolorowe Zeszyty.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Małe kino #15: Ze snu sen (reż. Adam Kuczyński, 1998)



Tydzień temu Wojciech Jerzy Has obchodziłby swoje 87 urodziny, co wydaje mi się całkiem dobrym powodem, aby wrzucić tu hołdujący jego twórczości film Kuczyńskiego. Ze snu sen to przykład bardzo ciekawego dokumentu kreacyjnego - jego trzon stanowią bowiem fragmenty wybranych utworów krakowskiego mistrza oraz naśladujące (a w pewnym sensie kontynuujące) je sceny napisane przez Kuczyńskiego wespół z samą Marią Kornatowską. Has pojawia się tu jako "wielki nieobecny", którego postaci żyją własnym życiem, głównym bohaterem jest być może jednak coś innego... Rzecz zgrabnie nakręcona i zmontowana, dobrze oddaje charakter hasowskiego kina i, jak mi się wydaje, skutecznie zachęca do zapoznania się z nim. Dziwię się trochę tylko, że zabrakło miejsca na zegar wprawiany w ruch magicznym wierszem z depresyjnego Wspólnego pokoju (1959) czy na surrealistyczne sceny mieszające czas przeszły, teraźniejszy i przyszły (sic!) z niedocenianych Szyfrów (1966). Nieco boli też, że ogólnie tak niewiele filmów zostało tu zaprezentowanych, ale to już czysto subiektywne odczucie, bo wcale to dokumentowi nie umniejsza.

PS. Dzisiejszy odcinek sponsoruje Krzysztof Ryszard Wojciechowski.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Zakazany owoc nr 6

Egzemplarz do recenzji - która opublikowana też została na Kolorowych Zeszytach oraz na E-Splocie - podesłali autorzy filmu. Dziękuję. 



"(...) Zgodziłem się na ten dokument tylko i wyłącznie dlatego, ponieważ byłem przekonany, że zostanie on jednorazowo zaprezentowany w Toruniu oraz będzie częścią mojego albumu rodzinnego, a te podłe skurwysyny: Buratyński, Kowalski i Śmigielski wciskają ludziom szit pod postacią teasera w stylu elektryk wysokich napięć w wersji punk. Ze względu na to, że od zawsze starałem się i staram o złą reputację - jebie mnie to jak, kto, gdzie i co sobie kurwa chuj mnie to obchodzi. Gdybym wiedział wcześniej, że Zakazany owoc nr 6 zahaczy o festiwale punk, pokazałbym przynajmniej kutasa lub jak mi gówno z dupska wychodzi, a tak - szaleństwem to, co zobaczą widzowie, nie jest."