niedziela, 26 lutego 2012

Zagubiony w La Manchy, czyli Terry Gilliam kontra wiatraki

Egzemplarz do recenzji podesłał dystrybutor filmu w Polsce, firma 9th Plan. Dziękuję.


Nie znając kontekstu pozafilmowego, po seansach takich obrazów jak Brazil, 12 małp czy Parnassus ciężko wyobrazić sobie, że dla stojącego za nimi twórcy coś mogłoby być niemożliwe. Jawi się on raczej jako potężny magik, artysta bez większego wysiłku przenoszący widza w najdalsze zakamarki swojej niczym nieskrępowanej wyobraźni. Kiedy jednak zejdziemy na ziemię, okaże się, że o ekranizowanie swoich fantazji za każdym razem zmuszony jest walczyć. "Zbyt widowiskowy jak na europejskie standardy, zbyt ekscentryczny jak na Hollywood" - można usłyszeć w Zagubionym w La Manchy, być może jedynym reportażu typu making of, który zamiast ukazywać proces powstawania filmu, rejestruje wszystko to, co złożyło się na jego klęskę. Człowiek, który zabił Don Kichota - niedoszłe opus magnum Terry'ego Gilliama.

piątek, 24 lutego 2012

Polska pulpa atakuje

Egzemplarz do recenzji podesłał autor komiksu. Dziękuję.


(...) Oto niezobowiązująca, przepełniona akcją rozrywka, z jednej strony przywołująca na myśl kiczowate kino sensacyjne lat 80., z drugiej zaś co niektóre zeszytówki wydawane u nas w dekadzie kolejnej przez nieśmiertelne TM-Semic. Fabuła do zawiłych więc nie należy, choć warto by podkreślić, iż jej podstawę stanowią elementy szeroko pojmowanej fantastyki. Efektem tego gatunkowa hybryda, gdzie w licznych scenach bójek czy strzelanin biorą udział nie tylko nad wyraz umięśnione jednostki, ale też krwiożercze monstra pamiętające niektóre ze starych opowieści grozy. Powiedzmy.

Do lektury całego tekstu zapraszam na Kolorowe Zeszyty.

The Ziniols Vol. 1: 1998-2005

 Egzemplarz do recenzji podesłało Wydawnictwo Ważka. Dziękuję.


„Zinio", przemianowany później na „Ziniola", to powstały pod koniec lat 90. undergroundowy zin komiksowy. W międzyczasie pojawiały się i inne tego typu twory, jednak prędzej czy później upadały, zaś ekipa Dominika Szcześniaka wiernie trwała na posterunku. Mało tego, po latach konsekwentnego wydawania ich dzieło przeobraziło się w profesjonalny magazyn komiksowy. Wprawdzie po dziesięciu numerach rzecz dokonała żywota, ale szybko odrodziła się w wersji internetowej, w której funkcjonuje do dziś, będąc zresztą jednym z ważniejszych ośrodków polskiego komiksowa w sieci.

W barwach „Ziniola" swoją przygodę z opowieściami obrazkowymi zaczynało wielu przeróżnych twórców. Cześć z nich nigdy nie wyszła poza obręb „hobbystycznej amatorszczyzny"* ale niektórzy to dziś jedni z ważniejszych artystów rodzimego komiksu, żeby tylko wymienić Macieja Pałkę, Mateusza Skutnika czy Rafała Szłapę. Niedziwne więc, iż trzynastą rocznicę istnienia pisma redakcja postanowiła uczcić wydaniem antologii, zawierającej większość najlepszych ich zdaniem historii, jakie mieli okazję opublikować (część doczekała się już wcześniej osobnych wydań, dlatego zabrakło tu na nie miejsca).

Do lektury całego tekstu zapraszam na E-Splot

środa, 22 lutego 2012

Wojciech Wiszniewski - zapomniany geniusz


Wczoraj minęło 31 lat od jego śmierci, dzisiaj mija 65 lat od jego urodzin. Był czołowym przedstawicielem polskiego dokumentalizmu kreacyjnego i jednym z najbardziej bezkompromisowych reżyserów lat 70. Tworzył na wskroś autorskie, przepełnione ironią freski społeczne, konsekwentnie demaskując system socjalistyczny. Wśród filmowców postrzeganych przez ówczesne władze za niebezpiecznych był jednym z rekordzistów - aż 9 na 12 zrealizowanych przezeń filmów zostało zatrzymanych przez cenzurę. "Wojciech Wiszniewski, najbardziej utalentowany ze swojego pokolenia, płacił najwięcej" - miał po latach napisać Kazimierz Kutz.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Comic Book Confidential wkrótce na DVD


"Comic Book Confidential to klasyka dokumentu. Ron Mann w interesujący i pouczający sposób łączy wywiady, materiały archiwalne i animację. Ten pełnometrażowy dokument jest portretem dwudziestu dwóch najbardziej znaczących artystów tworzących komiksy, powieści graficzne i strip-art w Ameryce Północnej. Film przedstawia historię komiksu aż do lat 80-tych. Comic Book Confidential dostarcza odpowiedzi na egzystencjalne pytanie dwudziestego wieku, po raz pierwszy zadane przez Zippy the Pinhead: Czy jeszcze się dobrze bawimy?

Dobra rzecz. Cieszę się, że pojawi się wreszcie w Polsce. Premiera 15 marca. A poniżej zabójczy fragment tegoż filmu na zachętę:

sobota, 18 lutego 2012

Małe kino #13: Shhh! (reż. Robert Næss, 2011)



Miniaturowa wykładnia egzystencjalizmu. Wierna ekranizacja jednej z kilkunastu nowel tworzących komiks wydany w Polsce pod tytułem Pssst!, autorstwa norweskiego mistrza minimalizmu podpisującego się jako Jason. Można by narzekać, że reżyser psuje materiał zbędną muzyką czy okazjonalnymi nazbyt efektownymi zagrywkami - bo najmocniejszą stroną komiksu była surowość - ale z drugiej strony to jego własna interpretacja, a co najważniejsze, obyło się bez jakiejkolwiek trywializacji. Myślę, że wyszła z tego całkiem niezła rzecz, acz ciężko mi ją jednoznacznie ocenić i tylko silę się na ten mityczny obiektywizm. Niemniej jednak te 10 minut seansu z pewnością nie będzie czasem straconym.

W ciągu ostatnich miesięcy miałem okazję zrecenzować kilka komiksów Jasona - Gang Hemingwaya, Werewolves of Montpellier i Why Are you Doing This?. Jakby kto pytał. Obecnie trwają wstępne prace nad ekranizacją/adaptacją kolejnego jego dzieła, Skasowałem Adolfa Hitlera.

niedziela, 12 lutego 2012

Małe kino #12: Odkryta (reż. Borys Lankosz, 2010)



Krótka forma reklamowa wykonana przez autora Rewersu, jednego z najlepszych polskich filmów ostatnich lat. Rzecz nie tyle enigmatyczna, co wręcz afabularna. Konwencja neo-noir (jedno ujęcie jak żywcem wyjęte z Sin City), nastrój usytuowany gdzieś między twórczością Davida Lyncha a Guya Maddina. Powiedzmy. Tradycyjnie pięknie sfotografowane, tym razem przez Bartka Cierlicę. Ciężko całość ocenić, ot taka ciekawostka. Aczkolwiek sympatyczna. Niecierpliwie czekam na drugi film kinowy Lankosza, niestety dawno już żadna wiadomość nie wypłynęła na ten temat. Chyba. Miała być Fabryka muchołapek, potem jednak jakiś kryminał, a teraz cisza. Może ktoś wie coś więcej?

piątek, 10 lutego 2012

Obraz w cieniu słowa (i inne opowieści)


Wchodzący na ekrany naszych kin Artysta opowiada o okresie szczególnie ważnym dla rozwoju Dziesiątej Muzy. Z perspektywy dnia dzisiejszego jawi się on jako czas technologicznej rewolucji, która światu filmu wyszła wyłącznie na dobre. Pierwsze lata kina dźwiękowego przyniosły jednak większe straty, niż tylko zniknięcie z ekranów licznych gwiazd Wielkiego Niemowy, z różnych powodów niepotrafiących odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dźwięk synchroniczny był bowiem "wynalazkiem", który przyczynił się do tymczasowego regresu filmu, niemalże na powrót pozbawiając go rangi sztuki.

Udźwiękowić kino próbowano już niemal od samego początku jego istnienia. Kolejne niepowodzenia rozmaitych eksperymentatorów, za wyjątkiem Thomasa Edisona dziś już dawno zapomnianych, przyczyniły się jednak, pośrednio, do ukształtowania się podstaw języka filmu. Jego własnych środków ekspresji, skutecznie negujących traktowanie go jako nic niewartego widowiska jarmarcznego. Od wczesnych prymitywnych obrazów braci Lumiere i Georgesa Meliesa musiało jednak minąć kilkanaście długich lat, aby w końcu do tego doszło. 


Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę. Przy pisaniu korzystałem z książki "Język filmu" Jerzego Płażewskiego oraz eseju "Drogi filmowego dźwięku" Tymoteusza Wojciechowskiego. Za wskazanie kilku tytułów wartych opisania dziękuję Piotrowi Sawickiemu i Krzysztofowi Ryszardowi Wojciechowskiemu.

środa, 8 lutego 2012

Miłość w cieniu przemocy

Niniejszy tekst opublikowany również został na łamach E-Splotu.


Mające swoją premierę w 2004 roku Wesele było mocnym wejściem Wojciecha Smarzowskiego w świat rodzimego kina. O tak dopracowanym debiucie wielu może tylko pomarzyć. Reżyser aż pięć lat kazał czekać publiczności na swój drugi film, ale warto było. Wszak Domem złym udowodnił, iż wśród współczesnych polskich filmowców nie ma sobie równych. A przecież konkurencję miał wówczas wcale nie słabą. Mijają następne trzy lata i wreszcie kinową premierę ma jego kolejny obraz. Jeśli swoją ocenę tegoż filmu miałbym zawrzeć w jednym tylko zdaniu, to brzmiałoby ono następująco: Róża to film roku, nieważne którego.

wtorek, 7 lutego 2012

Artysta, czyli...


Niekoniecznie oryginalna, ale interesująca zabawa formą i świetna stylizacja na reprezentanta Wielkiego Niemowy (Hazanavicius sięgnął nawet po pewne techniczne mankamenty filmu niemego - nieporadna jeszcze jazda kamery, rytm muzyki rozmijający się z ruchami postaci o setne sekundy itp.; z drugiej strony zdarzają się i zdecydowanie nowocześniejsze rozwiązania formalne, zawsze bardzo zgrabnie łączone z tymi, które uważa się dziś za archaiczne).

Szkoda tylko, że niewiele więcej

środa, 1 lutego 2012

Kieł


W Widmie wolności, jednym z najciekawszych europejskich filmów lat 70., reżyser i scenarzysta Luis Bunuel przedstawiał rzeczywistość całkowicie na opak. Grono burżujskich przyjaciół zasiada wspólnie przy stole, lecz zamiast krzeseł znajdują się przy nim sedesy. Wypróżniają się w trakcie kulturalnej rozmowy. Po chwili jedna z postaci wstaje, przeprasza towarzystwo i udaje się do toalety, gdzie siada na krześle i zaczyna jeść kolację. W innej sekwencji filmu poznajemy mężczyznę, który ze strzelbą w ręce udaje się na dach budynku w centrum miasta. Wybija kolejnych przechodniów, zostaje zatrzymany przez policję, następnie skazany przez sąd na śmierć. Jego reakcja? Radość. Ludzie biją brawa, gratulują mu, proszą o autografy.

Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę.

Made in Poland


Przy okazji premiery najnowszego filmu Przemysława Wojcieszka zewsząd słychać było głosy, iż jest to rzecz spóźniona. Może nawet o dekadę. Parafrazując słowa jednego z recenzentów, nieważne jednak czy autor tej całkiem ekstremalnej fabularnie opowieści ma na karku lat ledwie 20 czy już prawie 38. Co z tego, że przedstawiony przez niego bunt jest dziecinnie naiwny, a zarejestrowana rzeczywistość naszego pięknego, ale jakże smutnego kraju niekoniecznie już taka dzisiejsza? Najważniejsza jest szczerość. "Kto za młodu się nie buntował, ten na starość będzie świnią" - miał podobno rzec kiedyś marszałek Piłsudski. "Naród wspaniały, tylko ludzie chuje" - miał podobno powiedzieć innym razem. Wojcieszek zdaje się mu wtórować, co nie znaczy jednak, iż przez jego film miałaby od razu przebijać mizantropia. To dzieło na wskroś buntownicze, ale też patriotyczne. Przede wszystkim zaś, niezależnie od tego, jak bardzo przestarzałe wydawałyby się środki czy wzorce, po jakie autor sięgnął, pozostaje obrazem aktualnym. I będzie tak i za wiele lat. Wystarczy, że Polacy ciągle będą Polakami.

Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę.