piątek, 10 lutego 2012
Obraz w cieniu słowa (i inne opowieści)
Wchodzący na ekrany naszych kin Artysta opowiada o okresie szczególnie ważnym dla rozwoju Dziesiątej Muzy. Z perspektywy dnia dzisiejszego jawi się on jako czas technologicznej rewolucji, która światu filmu wyszła wyłącznie na dobre. Pierwsze lata kina dźwiękowego przyniosły jednak większe straty, niż tylko zniknięcie z ekranów licznych gwiazd Wielkiego Niemowy, z różnych powodów niepotrafiących odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dźwięk synchroniczny był bowiem "wynalazkiem", który przyczynił się do tymczasowego regresu filmu, niemalże na powrót pozbawiając go rangi sztuki.
Udźwiękowić kino próbowano już niemal od samego początku jego istnienia. Kolejne niepowodzenia rozmaitych eksperymentatorów, za wyjątkiem Thomasa Edisona dziś już dawno zapomnianych, przyczyniły się jednak, pośrednio, do ukształtowania się podstaw języka filmu. Jego własnych środków ekspresji, skutecznie negujących traktowanie go jako nic niewartego widowiska jarmarcznego. Od wczesnych prymitywnych obrazów braci Lumiere i Georgesa Meliesa musiało jednak minąć kilkanaście długich lat, aby w końcu do tego doszło.
Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę. Przy pisaniu korzystałem z książki "Język filmu" Jerzego Płażewskiego oraz eseju "Drogi filmowego dźwięku" Tymoteusza Wojciechowskiego. Za wskazanie kilku tytułów wartych opisania dziękuję Piotrowi Sawickiemu i Krzysztofowi Ryszardowi Wojciechowskiemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wreszcie w weekend znalazłem czas, by przeczytać Twój tekst o najbardziej przełomowym momencie w historii kina czyli przejściu od kina niemego do dźwiękowego. Filmy nieme mogą być zachwycające, ja najbardziej lubię komedie slapstickowe, bo one chyba najmniej się zestarzały. Lubię także filmy nawiązujące do tamtego okresu, szczególnie te które wspomniałeś: Bulwar Zachodzącego Słońca i Deszczowa piosenka. I chociaż za Melem Brooksem nie przepadam to jednak "Nieme kino" mnie rozbawiło - to był genialny pomysł, by w latach 70-tych zrobić niemy film, tak samo jak i podoba mi się pomysł zrobienia dzisiaj takiego filmu jak "Artysta". No i zachęciłeś mnie do obejrzenia filmu "Lumiere i spółka" :) Wspomnę jeszcze o Chaplinie, "Dzisiejsze czasy" to jeden z moich ulubionych filmów, świetnie wykorzystano tutaj dźwięk, a jednocześnie powstał znakomity film niemy. To samo można powiedzieć o "Światłach wielkiego miasta", ale ten film już średnio mi się podobał. Ale jeszcze bardziej mnie rozczarował "Dyktator", jego pierwszy w pełni dźwiękowy film, Chaplin tu wyraźnie przesadził, moim zdaniem. Zakończę cytatem z Chaplina: "Żal mi czasów niemego filmu. Cóż to była za radość widzieć, jak kobiecie otwierają się usta, a głosu nie słychać" :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej cenię sobie ekspresjonizm.
UsuńMela Brooksa lubię, ale w "Niemym kinie" tak naprawdę to podobał mi się prawie tylko sam pomysł na film.
Wolę "Światła wielkiego miasta", mam spory sentyment. Ale nie powiesz chyba, że to słynne zakończenie nie zrobiło na Tobie wrażenia?
Z zakończenia to pamiętam scenę, jak Chaplin trzymał kwiatka w zębach i wyrażał emocje za pomocą oczu. To było piękne zakończenie tej historii. Na to, że film oceniam średnio, miał wpływ przede wszystkim wątek milionera, który jest miły tylko wtedy, gdy jest pijany. A najbardziej podobała mi się scena walki na ringu :)
UsuńCo do Mela Brooksa to większość jego filmów mnie rozbawiła, ale oglądając te filmy ponownie już się nudziłem. Wiadomo, że każdy dowcip bawi tylko raz, ale są komedie, które świetnie się ogląda nawet po kilka razy (w moim przypadku są to "Pół żartem pół serio" i "Naga broń"), jednak filmy Mela Brooka bawiły mnie kiedyś, obecnie już nie.
Zakończenie polemiczne w stosunku do hollywoodzkich happy endów. Najpierw wzruszające, następnie dobijające. Dziwnym trafem inaczej odbierałem je będąc dzieckiem;)
Usuń"Młodego Frankensteina" mógłbym oglądać w kółko. Chyba.
Rene Clair był dadaistą?
OdpowiedzUsuńOwszem.
UsuńMasz na myśli Antrakt czy całokształt twórczości?
OdpowiedzUsuńOdpowiedź znajdziesz jakieś dwa, trzy akapity za fragmentem, po którym przerwałeś lekturę tekstu.
UsuńTo najpierw piszesz, że był dadaista a potem, że tylko eksperymentował. To tak jakbym napisał, ze Zanussi był nowofalowcem, bo "eksperymentował" z nową falą.
UsuńTak?
Usuń