wtorek, 7 lutego 2012

Artysta, czyli...


Niekoniecznie oryginalna, ale interesująca zabawa formą i świetna stylizacja na reprezentanta Wielkiego Niemowy (Hazanavicius sięgnął nawet po pewne techniczne mankamenty filmu niemego - nieporadna jeszcze jazda kamery, rytm muzyki rozmijający się z ruchami postaci o setne sekundy itp.; z drugiej strony zdarzają się i zdecydowanie nowocześniejsze rozwiązania formalne, zawsze bardzo zgrabnie łączone z tymi, które uważa się dziś za archaiczne).

Szkoda tylko, że niewiele więcej

4 komentarze:

  1. Z tego co się dowiedziałem to w lubelskich kinach ten film będzie dopiero 24 lutego (dwa dni przed Oscarami), więc muszę cierpliwie poczekać. Nie oczekuję oryginalnego filmu, ale właśnie interesującej zabawy formą. Może mi przypadnie do gustu. Przekonam się o tym dopiero za jakieś dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak się pomyliłem, premiera w Lublinie 17 lutego, a nie 24. Już jestem po seansie i film bardzo mi się podobał. Chętnie bym zobaczył Dujardina, Bejo i Hazanaviciusa odbierających Oscary :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie wychodzi na to, że tylko ja mam jakiekolwiek zastrzeżenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko Ty, na jednym z blogów jest ocena filmu 4/10 :) Konkretnie tutaj: http://emil.ozorkow.net/?p=511

    OdpowiedzUsuń

anonimie, podpisz się