piątek, 29 lipca 2011

Ujarzmić potwora - o bohaterach Johna Cassavetesa na przykładzie Kobiety pod presją


Poniższa próba analizy jednego z najciekawszych filmów Cassavetesa to pierwszy występ gościnny na blogu. Autorem tekstu jest Gabriel Gera, student Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej na katowickim Wydziale Radia i Telewizji. Kiedyś o kinie pisał często, teraz już rzadko, ale obiecuje poprawę. Wierzby szumią, że to nieostatni jego tekst napisany dla Kinomisji.


Kobieta będąca w stanie rozstroju nerwowego wchodzi na kanapę i zaczyna odgrywać „jezioro łabędzie". Jej mąż, twardo stąpający po ziemi człowiek pracy, stara się ją sprowadzić do „normalności": zadaje cios w twarz. Żona upada na podłogę, co widzą ich dzieci. Gdy ojciec próbuje je zaciągnąć do sypialni, by zaoszczędzić im przykrego widoku, buntują się. Wymykają mu się z rąk i wracają do matki, chcą ją chronić. Ale przed czym? W ciągu jednej chwili mężczyzna z nerwowego despoty zamienia się w kochającego męża i ojca. Niespodziewanie razem z żoną kładzie dzieci do snu. Wreszcie, wyraźnie poruszony całą sytuacją,  wyznaje swoją definicję udanego małżeństwa: „Posprzątajmy ten burdel."

Na początku można odnieść wrażenie, że jest w tej scenie pewna niekonsekwencja: reakcje męża-Nicka wydają się zbyt skrajne, by dały się ze sobą pogodzić. Co więcej, nie ma tu żadnego wyraźnego momentu, który w sposób „logiczny i konsekwentny" usprawiedliwiałby jego nagłą zmianę. Podobne wątpliwości dotyczą zachowania żony-Mabel: w jednej chwili obserwujemy jej całkowite pogrążenie się w świecie własnych wizji i urojeń, w drugiej próbuje udowodnić jak bardzo troskliwą i kochającą jest żoną i matką. Która wersja bohaterów jest dominująca ? Która jest prawdziwa?

Nick i Mabel Longhetti są małżeństwem od 10 lat. Mają trojkę dzieci i duży dom na przedmieściach miasta. On pracuje jako robotnik, ona zajmuje się domem. Dzieci sprawiają wrażenie szczęśliwych i ułożonych, co dziwi, gdyż przy takiej matce trudno o poczucie stabilizacji i komfortu. Społeczeństwo widzi w niej wariatkę, a i Nick pod jego wpływem zaczyna ją tak odbierać. Rezultat jest taki, że - za jego zgodą - kobieta zostaje wysłana do szpitala psychiatrycznego. Podkreślenie odmienności Mabel nie tylko wywołuje  u jej bliskich uczucie dezorientacji i niepokoju, ale stanowi też dla nich pewnego rodzaju wyzwanie. Próbując otworzyć się na drugiego człowieka, zrozumieć jego odmienności i dziwactwa, musieliby zakwestionować nieomylność i jednoznaczność własnego sposobu myślenia i postępowania, odrzucić swój wąski i ograniczony punkt widzenia, by spojrzeć na dany problem z szerszej perspektywy. Ponieważ podobne próby nie dochodzą do skutku, Mabel skategoryzowana zostaje jako „ta, która nie pasuje do otoczenia".


Jej determinacja, pragnienie bycia sobą za wszelką cenę, prowadzi do konfliktu z otoczeniem. Raz po raz daje się zauważyć jej krańcowy wysiłek w odpieraniu ataków ze strony Nicka i jego rodziny, która wszelkimi sposobami stara się ją sobie podporządkować. Bezskutecznie. Ale jest nadzieja: leczenie psychiatryczne powinno pomóc. Mabel na powrót ma szansę stać się wzorową (mieszczącą się w społecznie akceptowalnych normach ) żoną i matką. Przykładną kurą domową. Co ciekawe, w jednej z pierwszych scen filmu, bohaterka mówi wprost do męża: „Powiedz tylko słowo, mogę być kimkolwiek zechcesz." Prośba zostaje wysłuchana, ale to tylko jeden z niewielu kompromisów, na które się godzi. Zresztą nie o kompromis tu chodzi. To, co wydaje się istotne, to motywacja, jaką kieruje sie Mabel: próba zadowolenia każdego, kto znajdzie się w jej polu widzenia, próba zaproszenia wszystkich do „wspólnej zabawy". W tym kontekście paradoksalny pozostaje fakt, że mimo całej swej dobrej woli i otwartości na innych, bohaterka spotyka się z tak agresywnym stosunkiem ze strony rodziny i otoczenia. Spojrzenie na nią jak na kliniczny przykład osoby chorej psychicznie wydaje się zupełnie nie na miejscu. 

Cassavetes wyraźnie dystansuje się od wszelkich prób kategoryzowania, czyniąc swym punktem zainteresowania stosunki międzyludzkie. A te wymykają się wszelkim klasyfikacjom. W jednej z początkowych scen filmu, Nick - chcąc uniknąć spotkania z żoną sam na sam - przyprowadza na obiad swoją grupę wsparcia. Mabel nie protestuje: wita się z każdym po kolei, podając rękę i pytając o nazwisko. Stara się zachować pozory grzeczności i opanowania. W środku zapewne wyczuwa, że panowie aż drżą na jej widok - w końcu zdolna jest do wszystkiego. Przy stole wcale nie jest lepiej: Mabel nie czuje się komfortowo w skórze „pani domu", więc by rozgrzać atmosferę i nieco podnieść tych panów na duchu, postanawia „włączyć ich do gry". Panowie nie opierają się, wszak dobrej zabawy nigdy dosyć. Wydaje się, że miedzy nimi a bohaterką rodzi się jakaś głębsza nić porozumienia, a wszelkie obiekcje i niechęci zostają zniesione. Do czasu - Mabel wczuwa się w swą nową rolę do tego stopnia, iż sama zapomina o wszelkich hamulcach. Na nic zdają się zażenowane twarze zebranych przy stole, dopiero gwałtowny okrzyk męża („Siadaj wreszcie na dupę!") przerywa jej „występ". To, co szczególnie charakterystyczne w tej scenie, to zachowanie Nicka: jego stosunek do żony nie wydaje się być do końca określony. Scena wspólnego posiłku uwydatnia zarówno jego potrzebę bliskości, szacunku i zrozumienia dla  Mabel, jak i pragnienie kontroli i presję jaką wywierają na nim inni. Wydaje się, że te ostatnie czynniki dominują zawsze ,gdy między nimi pojawia się ktoś trzeci. Ktoś, kto pochodzi spoza ich świata, kto sam narzucił sobie normatywne sposoby zachowań i nie jest już dłużej w stanie dostrzec ich widocznego absurdu. Następna scena to potwierdza: goście wyszli, Mabel i Nick są sami, siedzą naprzeciwko siebie przy pustym stole, nic się nie dzieje. Wcześniejszy wybuch złości Nicka ustępuje miejsca cichej kontemplacji. Nagle Mabel pyta: „Co zrobiłam nie tak?" Po kilku słownych przepychankach mąż wydusza z siebie: „Nie zrobiłaś nic złego."


Inna znamienna scena: szykuje się przyjęcie dla dzieci, Mabel zaprosiła kilkoro z sąsiedztwa. Przychodzi pan Jensen z córką. Miał ją zostawić u Longhettich i iść do pracy. Niestety Mabel proponuje wspólną zabawę, choć reguły tej gry są całkowicie niejasne. Do domu wraca nagle Nick i co widzi? Pana Jensena i Mabel w pokoju dziecinnym, w niebezpiecznie bliskiej odległości. Cios w twarz żony chyba nie podziałał kojąco, bo - wciąż naładowany silnymi emocjami - mąż wdaje się w bójkę ze swoim gościem.  Ostatecznie ucieczka sąsiada i siniak na twarzy żony to wszystko, na co było go stać. Niewiele, tym bardziej, że w chwilę później Mabel częstuje go taką oto refleksją: „Tylko zrobiłeś z siebie kretyna". Gwałtowne zachowanie Nicka w obu scenach wskazuje nie tylko na jego emocjonalną niedojrzałość i lęk przed utratą własnej pozycji, ale też poddaje w wątpliwość kategorie tzw. normalności, które określają zachowania poszczególnych jednostek. I choć Cassavetes woli trzymać się z dala od wszelkich prób analizowania swych postaci pod kątem socjologicznym czy psychologicznym (gdyż prowadzi to do fałszywych uogólnień i stereotypów zachowań), reakcje zarówno Mabel, jak i Nicka wyraźnie wskazują, iż to nie ona wymaga leczenia. W tym momencie nasz punkt widzenia na stosunki tych dwojga ulega wzbogaceniu o nowe szczegóły (u Cassavetesa nie występuje tradycyjnie rozumiana identyfikacja widza z postacią ekranową). Inni zdają się jednak tego nie dostrzegać. Matka Nicka, lekarz domowy i najbliżsi przyjaciele nie są w stanie zmienić swojego sposobu myślenia. Wolą wygodne konstatacje i proste rozwiązania. Co nie znaczy, że nie próbują zrozumieć.

Największą siłą filmów Cassavetesa jest to, że ich twórca nie uznaje absolutnie żadnych podziałów. Dla niego człowiek nie jest dobry czy zły, dla niego człowiek jest „pomiędzy". Jakkolwiek (miejscami) okrutne i niesprawiedliwe wydaje się postępowanie ludzi z najbliższego otoczenia bohaterki, widz nie jest w stanie jednoznacznie ich potępić. Uniemożliwia nam to sama Mabel. Fragment następujący tuż po bójce Nicka z sąsiadem znów odsłania przed widzem nieoczekiwany rezultat: na „scenę" wchodzi matka Nicka i psychiatra-przyjaciel rodziny. Wraz z Nickiem starają się uspokoić znajdującą się na granicy załamania nerwowego Mabel, która dopiero teraz odsłania przed nami całą swą kreatywność i niejednoznaczność w posługiwaniu się własnym ciałem (ekspresja ludzkiego ciała stanowi dominujący temat w twórczości Cassavetesa ). Te wyolbrzymione, nerwowe i często zbyt natarczywe ruchy, wskazują - w jakimś stopniu - na utratę panowania nad własnym ciałem. Próbując za pomocą nadekspresji wyrazić swoje prawdziwe emocje i odczucia popada w stan załamania i trafia prosto w ręce lekarza. Wydaje się, że dzięki tej scenie Cassavetes zrównoważył „nienormalność" zachowań pary małżonków, by podkreślić iluzyjny charakter pojęcia normalności. W tym rozumieniu żadna z postaci Kobiety pod presją nie reprezentuje jedynej prawidłowej postawy. Każda pozostaje jakby z boku, każda ma takie samo prawo głosu. Miejscami ta symbioza głosów daje o sobie znać i wtedy mówimy o wzajemnym porozumieniu. Jak w końcowej scenie filmu, gdy Nick po raz drugi policzkuje Mabel, znajdującą się w stanie utraty świadomości i wykonującej na kanapie „jezioro łabędzie". To najdramatyczniejsza scena w filmie, jej punktem kulminacyjnym jest próba samobójcza głównej bohaterki. Odratowana przez męża i otoczona własnymi dziećmi postanawia raz jeszcze dać sobie szansę bycia wzorową żoną i matką, przykładną kurą domową, która jednocześnie pozostawi sobie pewien margines wolności: woli pozostać „kreatywną wariatką" niż udawać „zdrową i normalną" osobę. Ona nie musi się zmieniać. To Nick powinien. Następny krok należy do niego.

Gabriel Gera

4 komentarze:

  1. Świetna analiza, jeden z moich ulubionych filmów Cassavetesa. Czy pojawi się równie fajna analiza Zabójstwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z filmów Cassavetesa widziałem tylko "Glorię" z 1980. Gena Rowlands, żona Cassavetesa, to znakomita aktorka, szkoda że grała niemal wyłącznie w filmach męża oraz w serialach telewizyjnych. Ostatnio widziałem ją w serialu "Columbo", gdzie zagrała poruszającą się na wózku żonę mordercy (w tej roli Oskar Werner). Ale i nawet tutaj czuć było wpływ Cassavetesa, w końcu Peter Falk (Columbo) to jego przyjaciel i aktor kilku jego filmów.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Gloria" niezła, ale do najlepszych filmów Cassavetesa bardzo jej daleko. Najbardziej lubię "Zabójstwo chińskiego maklera" i "Strumienie miłości".

    OdpowiedzUsuń

anonimie, podpisz się