poniedziałek, 14 listopada 2011
Utwór z arcydzieła Terrence'a Malicka
Czas powrócić do świata żywych. Zaczynam od takiej oto zapowiedzi tekstu o (moim zdaniem) najlepszym filmie Malicka, Niebiańskich dniach. Piękna rzecz. Tekst ten pojawi się z okazji retrospektywy reżysera na tegorocznym American Film Festival. Gdzieś na dniach. I jeszcze co do samej muzyki - jak dla mnie ścieżka dźwiękowa z tego filmu to jedno z największych dokonań w karierze Morricone. Ale, tak jak w wypadku dzieł Sergio Leone, zdecydowanie najlepiej sprawdza się wraz z obrazem.
Etykiety:
Ennio Morricone,
Terrence Malick
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zawsze się zastanawiałem, czy ta posiadłość na pustkowiu to nawiązanie do "Olbrzyma". Może coś wypatrzyłeś pisząc ten artykuł?
OdpowiedzUsuńTylko recenzję:) Jest to nawiązanie do "Olbrzyma", jak również do pewnego obrazu Edwarda Hoppera. Ale nie wydaje mi się to jakoś szczególnie istotne. W przeciwieństwie do "Badlands", gdzie odgrywało już ważną rolę.
OdpowiedzUsuńW "Badlands"? Jakoś tego nie widzę, a może zbyt dawno widziałem ten film. Możesz z linkować ten obraz Hoppera?
OdpowiedzUsuńhttp://www.worldgallery.co.uk/art-print/House-by-the-Railroad,-1925-180533.html
OdpowiedzUsuńNa IMDB widnieje też informacja o obrazie Andrew Wyetha http://www.madtv.me.uk/goneaway.aspx?BlogID=163
Ale jak dla mnie to wszystko to wyłącznie takie "smaczki".
Co do "Badlands" - punktem odniesienia były tam wzorce wyniesione z popkultury. Malick je wręcz zmasakrował. Postać grana przez Sheena to swego rodzaju dekonstrukcja "buntownika bez powodu". W jednej ze scen jest on upozowany na Deana z "Olbrzyma" http://www.flickr.com/photos/dannhann/427672246/ http://perrindrumm.wordpress.com/2011/01/21/i-just-watched-badlands-and-it-rocked-my-world/
To upozowanie karykaturalne, groteska ma uwypuklać fikcyjność i szkodliwość narzucanych wzorców. Które do rzeczywistości mają się, rzecz jasna, jak pięść do nosa.
OdpowiedzUsuńMoże to "smaczki", ale to po części one sprawiają, że taką chęcią ogląda się arcydzieła.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że oba obrazy był inspiracją. W pewnym sensie, jeśli coś ma wiele początków, to one się zacierają, to co wynika z nich emancypuje się, stając się nową jakością.
Tak Sheen, przez to, że ma krótszą strzelbę (wiem śmierdzi to sformowanie Freud'em) wygląda pokracznie. Ale nawet to zdjęcie Deana ma coś z karykatury, jakby kpina z ukrzyżowanego zbawiciela a kobieta wygada jakby klęczała pod krzyżem. Zresztą zakończenie "Olbrzyma" pokazuje młodego buntownika jako starca (dosłownie!), który wciąż zachowuje się jak za młodu. Poza buntownika nie pasuje do twarzy starca, przez co się kompromituje.
Sporo czasu minęło od mojego ostatniego seansu "Olbrzyma", ale ciężko nie przyznać Ci racji.
OdpowiedzUsuń