wtorek, 15 listopada 2011

Carlos (reż. Olivier Assayas, 2010)

to, niestety, nie jest okładka polskiego wydania filmu
"(...) Tytułowy bohater w rzeczywistości nazywał się Iljicz Ramirez Sanchez. Swój pseudonim przybrał na cześć prezydenta Wenezueli, Carlosa Andresa Pereza. Teoretycznie cele oby tych panów były, upraszczając, podobne, znacznie jednak różnił ich sposób działania. Wszak walka o równość społeczną czy bunt przeciwko zachodniemu imperializmowi u Carlosa przejawiał się poprzez porwania, organizowanie zamachów bombowych czy mordowanie ludzi postrzeganych jako wrogowie czy zdrajcy socjalizmu. Po dziś dzień uchodzi on za ikonę międzynarodowego terroryzmu, a bywa też nawet nazywany jego twórcą.

Film Assayasa swoją fabularną konstrukcją przypomina klasyczne kino gangsterskie - to historia niekoniecznie wiele znaczącej jednostki, która poprzez gangsteryzm stopniowo wspinała się po coraz to wyższych szczeblach, aby osiągnąć przysłowiowe wszystko, a na koniec upaść przez to na samo dno. Różnica między Carlosem a typowymi bohaterami tego typu opowieści polega na tym, że walczył on nie dla siebie, lecz w imieniu górnolotnych idei. A przynajmniej tak chciał być postrzegany.(...)"

Do przeczytania całego tekstu zapraszam na Stopklatkę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

anonimie, podpisz się