wtorek, 22 listopada 2011

Kino vs. telewizja

Mad Men

"Do niedawna seriale telewizyjne postrzegane były jako ubodzy krewni filmów kinowych. Dzisiaj jednak coraz więcej produkcji realizowanych przez zagraniczne stacje wskazuje na sytuację wręcz odwrotną. Dziesiąta Muza nie jest już w stanie rozwijać się w kinie, gdzie dawno osiągnęła szczyt swoich możliwości. Jej przyszłość leży w rękach telewizji. 

Jeszcze kilka lat temu niezwykle wyrównany poziom kolejnych sezonów danych seriali był ewenementem, teraz zaś staje się normą. Mało tego, coraz większa ilość tytułów wygląda jak najprawdziwsze kino, tak pod względem formy, jak i treści. Nie znaczy to, iż telewizyjne produkcje wreszcie osiągnęły poziom kina, lecz że kino już prześcignęły. Bo w przeciwieństwie do niego nie mają żadnych narracyjnych ograniczeń. Teoretycznie nigdy ich nie miały, ale dopiero ostatnimi laty ich twórcy dostrzegli pełnię możliwości swojego medium. I w końcu zaczęli je wykorzystywać. Oczywiście jest to uogólnienie, wszak ciągle nie brakuje seriali pełnych mankamentów automatycznie kojarzonych z tzw. ograniczeniami małego ekranu. Dalej powstają pozycje, które z czasem przysłowiowo zjadają swój ogon i zaczynają przypominać własne karykatury, czego jednym z lepszych przykładów jest choćby słynna Czysta Krew, z każdym kolejnym sezonem coraz bardziej trywialna, a nawet kuriozalna. Ale serial jako swego rodzaju efemeryda to już tylko stereotyp, który powoli odchodzi w niepamięć. (...)"

Do lektury całego tekstu zapraszam tutaj.

16 komentarzy:

  1. Ciekawy artykuł. Często się ostatnio mówi o tym, że seriale są lepsze od filmów kinowych, bo faktycznie widać coraz więcej lepszych seriali, ale ostatnio przeczytałem w Newsweeku wywiad z Tomem Fontaną, twórcą serialu o rodzinie Borgiów, który powiedział, że o renesansie seriali mówią głównie ludzie spoza Stanów. Bo kiedy mieszka się w Stanach i ogląda się tam telewizję to trudno mówić o renesansie, gdyż nadal produkuje się sporo kiepskich seriali :) Ja z serialami nie jestem na bieżąco, odkąd zakończono emisję serialu "24 godziny" śledzę jedynie "Dextera", nie mam ochoty sięgać po inne seriale, gdyż obecnie jest sporo ciekawych, więc trudno mi wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierzę. Ważne, że te najlepsze pozycje stale zyskują odpowiednią popularność (za wyjątkiem "Prawa ulicy", które z różnych powodów - począwszy od faktu, iż większość obsady stanowili czarni - stale borykało się z problemami i realizacja kolejnych sezonów często stawała pod znakiem zapytania). "Dexter" to coś pomiędzy starą a nową 'jakością', podobnie jak "Rzym". Spróbuj "Zakazane imperium". Zgaduję, że z tych opisanych powinno podejść Ci najbardziej. Unosi się nad nim duch klasyki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałem jeszcze oba sezony "Rzymu", wciągnął mnie ten serial, w telewizji pokazywany był nawet w dwóch wersjach i mnie bardziej się podobała wersja ocenzurowana bez nadmiaru erotyki :) Spróbuję obejrzeć "Zakazane imperium", tym bardziej że chyba nie powstało jeszcze zbyt wiele odcinków.

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc zdaje się, że widziałem wersję bez cenzury, chociaż nie było 'tego' zaraz tak dużo.
    BTW nigdy nie potrafiłem przekonać się do "Rodziny Soprano".

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja widziałem tylko pilotowy odcinek "Rodziny Soprano" i już na początku coś mnie odrzuciło od tego serialu, nie pamiętam już co, bo to było jakieś 10 lat temu ;)
    A co do "Rzymu" to z tego co pamiętam chyba tylko jedna scena erotyczna miała sens (scena z Kleopatrą i Tytusem Pullo - chyba w finałowym odcinku jest wyjaśnione dlaczego ta scena jest ważna :)).

    OdpowiedzUsuń
  6. E tam. Miało być zezwierzęcenie i było:)

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie trochę irytuje w całym szumie serialowym, który obecnie panuje w polskiej prasie, mem "tylko serial amerykański". jakby brytania przestała być wielka.
    co do artykułu, to chyba temat wciśnięty w zbyt krótką formę. natomiast chętnie poczytałabym recenzje konkretnych seriali czy nawet sezonów, w tym temacie portale typu stopklatka czy filmweb cały czas pozostają daleko za blogosferą (nie mówiąc już o prasie papierowej, która wciąż "odkrywa amerykę", np. paskudnie nieaktualnym artykułem pasternak o hbo w "przekroju", pomyślałby kto, że sponsorowane), a i przewodnik krytyki politycznej moim skromnym zdaniem był raczej rozczarowaniem. na miejscu redakcji sięgnęłabym po twoje wpisy o Simonie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak. Pewne kwestie ledwie liźnięte, jakieś uogólnienia, no i za mało tytułów. Tekst powinien być dwa razy dłuższy. Albo i pięć razy.
    Dzięki za Simona, miło mi.
    Spoza USA świetny jest choćby "Carlos", francuski mini-serial zrealizowany dla Canal+.
    Co polecasz z UK?

    OdpowiedzUsuń
  9. skoro przyznajesz, że słaby tekst to po co go napisałeś?

    Mr. X

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę nielogicznie postawione pytanie, ale to swoją drogą. Zdecydowanie nie uważam by tekst był słaby. Po prostu nie wyczerpuje tematu i to mnie trochę boli. Ale w takiej formie - "dla szerokiego czytelnika" - nie był w stanie. Monografia innym razem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. VN dobrze prawi - mnie już trochę wynudziły seriale amerykańskie, choć z przyzwyczajenia nadal śledzę kilka ulubionych. Za to brytyjskie seriale nieodmiennie mnie zaskakują, mają niezwykle świeży feeling. Weźmy chociażby "Skins", "Misfits" czy "Inbetweeners" - torewelacyjne rzeczy, których ze świecą szukać w telewizji made in USA.

    OdpowiedzUsuń
  13. Za to w telewizji made in UK ze świecą szukać rzeczy pokroju The Wire, Mad Men czy Boardwalk Empire. Widziałeś?

    OdpowiedzUsuń
  14. Niektórzy są fanami The Wire i odpadli od Mad Menów i Boardwalk Empire ;) To drugie bardzo dobrze pamiętam, bo po pilocie włączyłam sobie Siostrę Jackie i to był wyjątkowo dobry wybór.
    Co do UK, to ja się właściwie dopiero wgryzam, tzn. Brytyjczycy zawsze mnie bawili bardziej niż Amerykanie, a teraz się zakochałam w Moffacie, pochłaniając Coupling, a potem Sherlocka (fantastycznie kanonicznego), Jekylla sprzed paru lat (też cudowna robota) i w końcu Doktora, który sam w sobie jest jakąś definicją "serialu", przy czym mam wrażenie, że nie jest słabszym kopniakiem intelektualnie-emocjonalnym od Poważnych Seriali zza oceanu. BBC wie, że dla dzieci = tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej ;). W takich Misfits masz grupę młodych z supermocami, ale to są młodzi z blokowiska, główna bohaterka w amerykańskim serialu mogłaby co najwyżej zagrać w mało wybrednym skeczu; tu dostaje pierwsze skrzypce, komentarz wychodzi sam. W każdym razie mają zdolność przeskakiwania z wielkiej przygody do bardzo ponurej rzeczywistości. No i te swoje smutne obrazki też kręcą, nie wiem jak wyszedł serialowy sequel This Is England, właśnie mi przypomniałeś.
    Ktoś mi ostatnio chwalił zarówno The Hour, jak i The Shadow Line z nowych, ale jeszcze nie zaglądałam.
    Skins to jest w ogóle jakiś fenomen, tyle razy się przewracali, tyle razy podnosili, 5 sezon najlepszy z dotychczasowych - poza tym cały projekt nosi znamiona poważnego eksperymentu, więc wielki szacun i czekam na sezon 6 ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie uciekaj od US, daj szansę poprzez seans kompletnie posranego American Horror Story, telenoweli w wersji hardcore:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie uciekam, oglądam American Horror Story z zaciśniętymi piąstkami co tydzień w czwartki - z odcinka na odcinek serial robi się coraz bardziej niptakowy

    OdpowiedzUsuń

anonimie, podpisz się