Debiut Ruperta Sandersa niewątpliwie spodobałby się braciom Grimm dużo 
bardziej, niż wcześniejsze adaptacje jednej z ich najpopularniejszych 
baśni. I wcale nie dlatego, iż reżyser postawił na historię możliwie 
najbliższą oryginałowi. Jego interpretacja częstokroć oddaje drapieżny 
charakter twórczości niemieckich pisarzy, jednocześnie niemalże w równym
 stopniu posiłkując się ugrzecznioną wersją Disneya.
Do lektury całego tekstu zapraszam na 
Stopklatkę.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
anonimie, podpisz się