środa, 28 marca 2012
Niebezpieczna metoda
Moim zdaniem daleko Niebezpiecznej metodzie do najlepszych utworów Davida Cronenberga, ale niewątpliwie jest to film bardzo interesujący, szczególnie zaś, jeśli spojrzeć nań z szerszej perspektywy. Na pierwszy rzut oka reżyser znacznie oddalił się od swojego specyficznego stylu. Niby w zapomnienie odeszła pewna fascynacja przemocą czy estetyką turpizmu, na próżno szukać tu choćby śladowych ilości popularnych gatunków i prawdziwie niepokojącej atmosfery, wreszcie temat ludzkiej seksualności jawić się może jako ledwo wyraźne tło. Muzyka dyktująca nieustanny, gorączkowy taniec ciała i umysłu została znacznie wyciszona i zwolniła tempo, bo charakterystyczne obrazy ustąpiły miejsca potokom słów. Trochę się zmieniło, ale Cronenberg, jak to na diabła przystało, kryje się w szczegółach.
Do lektury całego tekstu zapraszam na Stopklatkę.
Etykiety:
David Cronenberg,
recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja bym najbardziej położył nacisk na scenariusz i sceniczny rodowód całego filmu. Christopher Hampton zresztą ma swój własny filmowy świat, mocno literacki, zanurzony w dialogach, a tu mamy połączenie tego co proponuje z kinem Cronenberga. Taka osobliwa mieszanka nie za bardzo cronenbergowska, ani też hamptonowska.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zwiastun nowego filmu szalonego Japończyka: http://twitchfilm.com/news/2012/03/trailer-for-takashi-miikes-high-school-musical---ai-to-makoto.php
Strach się bać, musical dla nastolatków.
Ja przez tydzień czasu zastanawiałem się jak to napisać. Nie znam pierwowzoru/ów.
OdpowiedzUsuńLOL.