Druga Ziemia
Osobiście bardzo sobie cenię kino będące hybrydą
utworów gatunkowych i artystycznych czy też kino, w którym gatunek jest
jedynie środkiem, nie celem. Wpisywanie autorskich utworów w popularne
konwencje daje twórcom duże pole do popisu. Ich dzieła bywają dzięki
temu atrakcyjniejsze (elementy gatunku jako wabik dla szarego odbiorcy),
często nieprzewidywalne i przy tym odświeżające skostniałe już formuły.
Mike Cahill, reżyser i współscenarzysta Drugiej Ziemi, nie jest
jednym z nich.
Do lektury całego tekstu zapraszam na łamy Stopklatki.
Takie spostrzeżenie - w sumie dość oczywiste. Jest sporo prawdy w stwierdzeniu, że prawie każdy piszący o kinie ma swoją obsesję, pod którą podciąga kolejne filmy i ich interpretacje. W moim przypadku jest to oczywiście estetyka noir i towarzysząca jej perspektywa świata. U Ciebie - teraz to dopiero to widzę - przenikanie się gatunków, a może po prostu gatunki same w sobie. Piszesz o nich w co drugim tekście. :)
OdpowiedzUsuńPP
Czuję się doceniony;]
OdpowiedzUsuń