środa, 1 sierpnia 2012

Małe kino #16: Filar (reż. Chris Marker, 1962)



2 dni temu zmarł Chris Marker, awangardowy filmowiec, którego specyficzny styl zwykło nazywać się eseistycznym. Mocno lewicujący entuzjasta Fidela Castro i wojujący antykapitalista, blisko związany był z francuską nową falą, przyjaźnił się m.in. z Agnes Vardą, Alainem Resnaisem (któremu asystował podczas realizacji wybitnego dokumentu Noc i mgła w 1955 roku) czy - z nieco innej beczki - Walerianem Borowczykiem (z którym w 1959 roku wspólnie wyreżyserował głośną animację Astronauci). Szczególnie interesowała go sztuka dokumentalizmu, jednak jego najbardziej znanym filmem do dziś pozostaje Filar, eksperymentalny dramat science fiction na temat zagłady świata i podróży w czasie.

Filar to obraz niezwykły, surowy i liryczny zarazem, u swoich podstaw mający niezbyt filmowy bezruch - to jedna wielka galeria fotograficzna, podporządkowana narracji pozakadrowej. Film swoje drugie życie zyskał po latach za sprawą słynnych 12 małp Terry'ego Gilliama. W napisach początkowych pojawia się tam bowiem informacja, iż dzieło Markera stanowiło dlań główną inspirację. Osobiście uważam, iż "inspiracja" to zdecydowanie za mało powiedziane - 12 małp przypomina raczej remake francuskiego klasyka.

PS. Nie tylko Giliam posiłkował się obrazem Markera. Wśród czerpiących zeń artystów znalazł się też choćby wspomniany wyżej Resnais, który w 1968 roku zrealizował znakomite Kocham Cię, kocham Cię, eksperymentalny (melo)dramat science fiction na temat zagłady świata i podróży w czasie.

2 komentarze:

  1. Ciekawe jest, że samo "La Jetée" także miało inspiracje i to dość nietypową w postaci filmu "Zawrót głowy". W obydwu filmach mamy refleksje na temat czasu, a także główny bohater zakochuje się w kobiecie z przeszłości. Wszystko to ma posmak nekrofilski. Wykopaliskowy. Ciekawe, że Giliam znając najważniej tą inspiracje wysyła swoich bohaterów na przegląd filmów Hitchcocka i przebiera postać kobiecą tak jak bohater "Vertigo" na bohaterkę z filmów Hitchcocka (platynowa blondynka, torebka jak z jego filmów, dokładnie żółta).

    Marker zdaje się miał obsesje na punkcie tego filmu, bo nawet w późniejszych swoich filmach dokumentalny cytował bezpośrednio słyną scenę z przeciętą sekwoją.

    A to niezły artykuł o reżyserze: http://www.krytykapolityczna.pl/Serwiskulturalny/MajmurekUsmiechbezkotaFilmowyesejbezswojegorewolucjonisty/menuid-1.html

    PS

    Uwielbiam "La Jetée", widziałem ten film nieprzyzwoitą ilość razy. Choć mam na kącie film który widziałem ze 100, więc nie jest tych całkiem patologicznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trafne!
    Dzięki za link. Wprawdzie nigdy nie szukałem o nim polskich tekstów, ale byłem pewien, że nie ma co czytać.
    "La Jetee" wylądowało własnie na 50. miejscu na liście najlepszych filmów w historii zdaniem krytyki filmowej http://www.bfi.org.uk/news/50-greatest-films-all-time Jako chyba jedyny film krótkometrażowy.

    OdpowiedzUsuń

anonimie, podpisz się