sobota, 22 października 2011
Temple Grandin (reż. Mick Jackson, 2010)
"(...) Podstawową różnicą między Temple Grandin a przeważająca większością pozostałych filmów biograficznych jest sama narracja. Jest ona przeważnie obiektywna, jednakże niezmiernie istotne - będące zresztą największą siłą filmu - są regularne, czysto subiektywne przebitki. Stale wzbogacają treść historii z tego prostego powodu, iż odzwierciedlają sposób myślenia bohaterki - to ciąg logicznych skojarzeń przedstawiony w formie serii obrazów. Tym samym twórcy doskonale przybliżają widowni sam autyzm. Wzorowali się zresztą na dwóch książkach autorstwa Grandin, która po seansie filmu miała przyznać, iż spisali się na medal.(...)"
Do lektury całej recenzji zapraszam na Stopklatkę.
Etykiety:
poza blogiem,
recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
anonimie, podpisz się